Ciało w ciąży i po ciąży oczami mam blogerek

dyskusja 37 komentarzy

depositphotos_72235607_m-2015_male

Zbierałam się do napisania tego tekstu już od dawna, ale ciągle nie mogłam się zdecydować jak ugryźć temat.
Pracuję głównie z kobietami w ciąży i po porodzie, dlatego siłą rzeczy wiele czytam i oglądam na ten temat. Z zawodowym zainteresowaniem obserwuję zarówno najnowsze doniesienia naukowe, jak i wywiady z celebrytkami, które niedawno urodziły dziecko.

Co pokazują media

Nie da się nie zauważyć, że o aktywności  fizycznej w ciąży oraz o powrocie do formy po porodzie mówi się coraz więcej. Na Facebooku i Instagramie wyrastają kolejne strony i profile trenerek i zwykłych kobiet, które dzielą się swoimi doświadczeniami, inspirują i motywują. Ba, nawet na Pudelku pojawiają się informacje o różnych fitmamach, które albo wyglądają świetnie w ciąży, albo natychmiast po porodzie wracają do figury i wagi sprzed ciąży.

Z jednej strony cieszę się, że wreszcie zaczyna się coraz częściej mówić o pozytywnych aspektach aktywności fizycznej w tym szczególnym okresie życia kobiety. To co mnie martwi, to jak się o tym mówi.

Zazwyczaj podkreślana jest kwestia wagi i wyglądu, czyli jak nie przytyć w ciąży albo jak schudnąć po ciąży. Jako przykład podawane są kobiety, które nawet tuż przed porodem mogą się pochwalić idealną figurą, a ich mały, okrągły brzuszek raczej dodaje uroku niż kilogramów. Te same kobiety prezentują nienagannie płaski brzuch tydzień lub dwa po porodzie. I super, fajnie się na to patrzy, ale większość z nas tak nie ma. I wcale niekoniecznie powinna mieć. A już zdecydowanie nie po to ćwiczy się w ciąży.

Jak to widzę ja

Ja wiem, że wygląd jest ważny i ma wpływ na naszą samoocenę. Dla mnie też jest ważny i ja też nerwowo wchodziłam na wagę sprawdzając czy już mi zeszły wszystkie ciążowe kilogramy. Ale równocześnie starałam się pamiętać, że jest to bardzo szczególny czas dla mojego organizmu i to jak wyglądam zdecydowanie nie jest na pierwszym miejscu.

Najbardziej dobitnie zdałam sobie z tego sprawę po porodzie, kiedy pamiątki szybkiego porodu (osłabione mięśnie dna miednicy, rozejście mięśni brzucha) wymusiły na mnie zmianę podejścia do treningu. Przyznam się, że miałam pokusę, żeby “pocisnąć”, w końcu jako trenerka powinnam świecić przykładem, prawda? Na szczęście trafiłam na właściwe osoby, które uświadomiły mi, że najważniejsze jest przywrócenie mojemu ciału utraconej funkcjonalności.

Co ciekawe, to inne podejście do treningu zostało ze mną już na stałe i przy okazji zmieniło moje postrzeganie swojego ciała. Kiedy patrzę na siebie w lustrze nie widzę już poszczególnych jego części, które w mniejszym lub większym stopniu wymagają poprawy, czytaj wyszczuplenia, wyrzeźbienia, etc. Widzę sprawnie funkcjonującą całość, gdzie elementy niewidoczne są równie ważne, jak te, które widać gołym okiem. Widzę, że siła pochodzi z wewnątrz – ze sprawnych mięśni dna miednicy, mięśni głębokich brzucha i tułowia, a nie z powierzchownych mięśni posturalnych. Widzę, jak połączone i wzajemnie zależne są poszczególne elementy – jedne wymagają mobilności, inne stabilności, niektóre potrzebują wzmocnienia, a inne wręcz przeciwnie, rozluźnienia. Paradoksalnie to, że ciąża tak radykalnie zmieniła moje ciało, dało mi szansę na spojrzenie na siebie w zupełnie inny, zdrowszy i łaskawszy sposób.

Dlatego tak drażni mnie mówienie o ciąży i powrocie do formy po porodzie wyłącznie w kontekście wyglądu. Zupełnie pomija to najważniejszy aspekt – mamy piękne, wspaniałe ciała, które mają moc dawania życia. Dziewięć miesięcy oczekiwania na dziecko, a później kolejne miesiące po porodzie to najlepszy czas, żeby poznać to ciało lepiej, popracować z nim inaczej niż do tej pory. Dlatego również uparcie piszę i mówię o treningu pre- i postnatalnym właśnie w tym kontekście. Chciałabym, żebyście tak jak ja, poczuły się dobrze w swoim ciele i miały przekonanie, że jesteście w najlepszej na dany moment formie, którą pojmuję jako połączenie zdrowia, dobrego samopoczucia, samoakceptacji i dopiero na samym końcu, wyglądu.

Jak to widzą inne mamy blogerki

Aby być bardziej przekonującą zaprosiłam do tego artykułu kilka znanych blogerek, które również są mamami. Praca z ciałem to mój zawód, więc możesz sobie pomyśleć “Co ona może wiedzieć o mojej sytuacji”. Dlatego posłuchaj co mówią inne mamy takie jak ty.

Asia – matkawkratke.pl

matkawkartke

W ciąży byłam trzy razy. W ciągu ostatnich sześciu i pół lat trzy razy rósł mi brzuch, trzy razy też stawałam przed wyzwaniem powrotu do wcześniejszego wyglądu.
A po trzeciej ciąży ciało nie wygląda już tak, jak przed urodzeniem dzieci, skóra nie jest już tak elastyczna i nie regeneruje się z taką łatwością jak wcześniej. Przez jakiś czas patrzyłam na siebie z lekkim przerażeniem – czy kiedykolwiek będę wyglądać tak jak kiedyś. A na dodatek, blizna po cesarskim cięciu goiła się niezbyt ładnie.

Uznałam jednak, że stawianie sobie za wzór modelek chwalących się umięśnionym brzuchem w 7 miesiącu ciąży czy wskakujących tydzień po porodzie w przysłowiowe dżinsy sprzed ciąży tylko zatrułoby mi urlop macierzyński. A dla mnie najważniejsze było czerpanie radości z macierzyństwa, z czasu z dzieckiem, ale też z pracy nad własnym ciałem. Odrzuciłam narzucanie sobie wyśrubowanych celów i godzin treningów czy głodówkę w celu osiągnięcia lepszego wyglądu.

Co nie znaczy, że odrzuciłam w ogóle pracę nad ciałem. Po porodzie zaczęłam ćwiczyć. Ale szanując swoje ciało. Zgodnie z zaleceniami lekarza przeczekałam czas połogu, po czym zapisałam się na zajęcia dla mam z dziećmi. Dostosowane do mojego ówczesnego stanu, a nie mające na cel  natychmiastowe zbicie wagi. Najpierw trochę omijałam – a to katarek dziecka, a to szczepienie, a to jakaś moja niedyspozycja. Ale z czasem, „nakręciłam się” na ćwiczenia.

Tym razem głównym celem nie był powrót do wagi, a raczej – powrót do formy. Albo nawet jej poprawa. A kiedy ćwiczenia sprawiają przyjemność, zaczyna się chcieć ich więcej. Zainteresowałam się moim ciałem, mięśniami, postawą. Zaczęłam chodzić na zajęcia do osób, które się na tym znały. Dowiedziałam się, że istnieją mięśnie dna macicy, mięsień poprzeczny brzucha. Zaczęłam szukać różnych możliwości utrzymywania formy fizycznej z małym dzieckiem przy boku – jak ćwiczenia z wózkami w parku (i tak właśnie poznałam Kasię:).

Przez dłuższy czas widziałam częściowe rezultaty. Forma wracała, wygląd – nie do końca. Jednak ważne było dla mnie przede wszystkim, żeby zachować równowagę, żeby to co robię, jak ćwiczę, było dla mnie i zdrowe i przyjemne, żeby czerpać satysfakcję i z ćwiczeń i z poprawiającego się stopniowo wyglądu.

Bo nie muszę wyglądać idealnie tydzień po porodzie. Ani miesiąc. Ani nawet sześć miesięcy. Ale konsekwencja wygrywa – bez presji, ćwicząc z rozsądkiem, starając się utrzymywać właściwą postawę, wygląd brzucha również poprawia się z wolna. Powoli. Ale do przodu…
Grunt, że dobrze mi ze sobą samą i ze swoim ciałem.

Monika – http://www.na-macierzynskim.pl/

namacierzynsim26 kg. Tyle właśnie nagromadziłam dodatkowych kilogramów w czasie, gdy pod sercem nosiłam i jedno i drugie dziecko. Piekielnie dużo! Moje ciało uległo częściowej destrukcji. Brzuch jakiś taki bardziej wiotki. Tyłek rozłożysty się zrobił. Zaniedbanie? Absolutnie. Taki mój urok-  po prostu.
Po porodzie nie mogłam znieść swojego odbicia. Patrząc na promowane wszem i wobec piękne gwiazdy błyszczące na ściankach dwa tygodnie po narodzinach dziecka, kiedy to ja, w połogu, próbowałam bezboleśnie usiąść, czułam się brzydka. Gorsza. Mimo, że nie wyglądałam tragicznie, a waga nie różniła się drastycznie od tej sprzed ciąży, nie mogłam zaakceptować swojego ciała. Dwa tygodnie po porodzie!
Z perspektywy czasu widzę, że zadręczanie się tym było zupełnie bez sensu. Dlaczego? Bo czas szybko płynie. Bo dzieci stają się coraz bardziej mobilne.  A ja? Razem z nimi. Biegam, skaczę. Z nimi i za nimi. Z dnia na dzień było mi lepiej. Coraz lepiej. Moja głowa niesamowicie odpoczywała, a ciało, mimo, że nie był to prawdziwy trening, ćwiczyło! I chociaż nie wygląda ono jak to moje „stare ciało” zaczęłam je akceptować. Dlaczego? Bo jest moje. Muszę je szanować. To to ciało znosiło trudy dwóch ciąż, dwa ciężkie porody. Należy mu się szacunek. Nauczyłam się więc, że trzeba więc o nie dbać. Niekoniecznie włączając 45 minutowy trening.  Wystarczy zagrać z dzieckiem w piłkę, pójść na spacer. To też aktywność, która niesie za sobą dodatkowe profity- bo oprócz dbania w ten sposób o siebie- kobietę, pielęgnujemy najpiękniejszą z więzi- więź matki i dziecka. Ruch jest naprawdę ważny. Nie powinnyśmy go jednak kojarzyć jedynie z ćwiczeniami na macie.

Doszłam już do etapu, że lubię siebie. Jeśli jeszcze ten moment u Ciebie nie nadszedł – gwarantuje, że nadejdzie. Pamiętaj – na wszystko trzeba czasu 🙂

Renia – ronja.pl

foto-sidebar-400Ciąża nie obeszła się ze mną łaskawie, zwłaszcza za drugim razem. Nie należę do tych szczęściar, które „pyk-pyk” urodzą i nawet nie widać, że chwilę temu były w ciąży.

Dbam o swoje ciało, od 18 lat jestem wegetarianką, jeżdżę na rowerze, pływam, ćwiczę jogę, pilates itd. Kiedy w moim brzuchu rozwijała się córeczka, również chodziłam na fitness dla kobiet w ciąży. Lubię aktywność fizyczną, dzięki niej czuję się dobrze. Kiedy w 5 miesiącu drugiej ciąży okazało się, że muszę ją drastycznie ograniczyć ze względu na poważne problemy ortopedyczne, miało to fatalny wpływ na moją kondycję psychiczną. Odliczałam czas do porodu i wściekałam się na swoje ciało. Pokłóciłam się z nim, miałam wrażenie, że mnie zawiodło.

Aktywność w ciąży i po porodzie jest ogromnie istotna. Jednak czasem musimy po prostu odpuścić, zaakceptować to nowe ciało i traktować je z troską. Zdałam sobie sprawę ze skali zmian spowodowanych ciążą i musiałam zweryfikować swoje plany. Zbyt wiele wymagałam od siebie, od mojego ciała. Po porodzie musiałam nauczyć się je kochać na nowo.
Nie chodziło nawet o jego wygląd. O dziwo, kiedy patrzyłam w lustro nie widziałam tych nadprogramowych kilogramów. Najbardziej denerwowało mnie to, że czułam się słaba, ociężała, wiecznie zgarbiona. Dostawałam zadyszki wspinając się po schodach. Mieszkamy na trzecim piętrze, bez windy, a moja córeczka to dorodny okaz bobasa (magiczne 10 kg przekroczyła w wieku 6 miesięcy), więc najzwyczajniej na świecie musiałam nabrać krzepy, aby ją dźwigać. A wracając ze spaceru niosę jeszcze torbę z akcesoriami, gondolę wózka, jakieś zakupy. Chciałam odzyskać kondycję, aby znów czuć się sprawna, silna i samodzielna.
Zewsząd bombardują nas porady jak walczyć z kilogramami, rozstępami, obwisłą skórą. Tylko dlaczego mamy „walczyć” z własnym ciałem? Dlaczego traktujemy nasze ciała jak zło konieczne, jak zbuntowany twór, który robi nam na złość? Czy nie lepiej zaprzyjaźnić się z nim, pokochać je, okazać mu troskę i wdzięczność?
Przecież te nasze nowe ciała są o niebo lepsze od tych sprzed ciąży! Pomyśl tylko: Twoje ciało dało życie! To, że przy okazji straciło nieco na jędrności, pokryło się rozstępami i cellulitem, to pikuś w porówaniu do tytanicznej pracy, którą odwaliło.
Jasne, to ważne, aby dobrze wyglądać. Jednak wydaje mi się, że to nie wystarczy – jeśli będziemy dbać tylko o wygląd, trudno będzie osiągnąć satysfakcjonujący efekt. Wygląd to skutek uboczny zdrowia, dobrej kondycji i świetnego samopoczucia.

Mari Labo, http://marilabo.pl

marilaboJak zmieniło się moje ciało po ciąży? Myślę, że ciąża ma wiele wspólnego z wyprawą Bilbo Bagginsa. Może przerażać, wzbudzać niechęć, w końcu dzień po dniu tydzień po tygodniu angażujesz się w nią coraz bardziej i staje się nieodłączną częścią ciebie. Podobnie jak coraz większy brzuszek i wzrastające oczekiwanie na przywitanie się z nową istotką.

Ciąża jednak jest przygodą, w którą wyruszasz w pojedynkę. Teoretycznie są osoby do pomocy, do wspólnych wypraw. Najbardziej zaangażowaną jest mąż, rodzina. Jest jeszcze lekarz i położna, czyli osoby, które powinny cię wspierać, zapewnić prawidłowy przebieg ciąży i pomóc dziecku przyjść na świat.

Należę do różnych grup dla mam. I tych dla fitmam, i tych dla mam z rozstępem mięśni prostych brzucha. Wiem, że miałam dużo szczęścia. Szczupła jestem, szczupła byłam. Nie nabawiłam się rozstępów. A jednak oczekiwałabym czegoś więcej. Przez cały okres ciąży zabrakło mi rozmowy bądź instrukcji, jak dbać o siebie, jak prawidłowo wstawać, co zrobić, żeby nie mieć rozstępu mięśni, jak zadbać o kondycję, tak by mieć siłę na przeżycie porodu. Tutaj mam straszny niedosyt. Chciałabym, by każdej dziewczynie na początku ciąży wręczana była ulotka – sprawdź, jak zadbać o siebie, znajdź fizjoterapeutę, znajdź lekarza, który nie będzie się bał twojego stanu.

Jestem pewna, że takie zaopiekowanie się kobietą znacznie wpływa na jej nastrój i odczuwanie siebie. Mogłoby pomóc wielu mamom zachować dobrą kondycję i zmniejszyłoby kolejki do operacji przepukliny. W wielu przypadkach dałoby się jej uniknąć.

 

O podsumowanie artykułu poprosiłam psycholożkę zajmującą się między innymi problematyką obrazu ciała, tego jak w naszym postrzeganiu ciała odbijają się nasze emocje, poglądy, doświadczenia życiowe.

Magdalena Komsta – psycholog, pedagog i mama www.wymagajace.pl

mk2Po porodzie kobiety muszą na nowo przedefiniować swój stosunek do swojej fizyczności. Widać to w komentarzach mam – zmieniające się ciało trzeba na nowo zrozumieć i polubić.

Niewiele jest w życiu momentów, gdy zderzamy się tak silnie z fizjologią, jak właśnie w czasie ciąży, połogu i pierwszych miesiącach opieki nad dzieckiem. Nasz organizm, który przez kilkadziesiąt lat zdążyłyśmy już poznać i oswoić, zaczyna płatać nam figle – zmieniają się jego rozmiary, kształty, pojawiają się nowe dolegliwości, funkcje i wyzwania. Gdy dodamy do tego zmęczenie i hormonalny koktajl, nie sposób dziwić się emocjom wiążącym się z nowym cielesnym Ja.

Mamy-blogerki pięknie napisały o rodzeniu się szacunku i akceptacji do własnego ciała, które przestaje być tylko kojarzone z wyglądem fizycznym, ale na pierwszy plan wysuwają się jego niesamowite możliwości – wydanie na świat nowego człowieka.

Mimo oczywistych zmian w jego kształcie i rozmiarze, ciało po ciąży można polubić, jeśli tylko przestaniemy ciągle porównywać je z tym, co było kiedyś i tym, co wkładają nam do głów środki masowego przekazu. Przytoczone powyzej wypowiedzi wskazują, jak silna jest presja mass mediów na szczupłą sylwetkę w ciąży, a po porodzie na szybki powrót do wyglądu z czasów przed dzieckiem. Pomija się przy tym aspekt zdrowotny takich błyskawicznych metamorfoz w kontekście rozwoju dziecka, laktacji, regeneracji mięśni brzucha czy miednicy. Dążenie do nierealistycznych ideałów promowanych przez celebrytki jest źródłem negatywnych emocji i może skutkować niezadowoleniem z ciała. Tymczasem pierwsze tygodnie macierzyństwa są przede wszystkim czasem uczenia się nowej roli, nawiązywania relacji z dzieckiem i wypracowywania nowych sposobów radzenia sobie z codziennością. Na utratę kilogramów czy rzeźbienie sylwetki przyjdzie jeszcze czas!

Warto w ciąży i po porodzie podejmować aktywność fizyczną, którą lubimy i która sprawia nam przyjemność. Angażujmy się w ćwiczenia, myśląc o samym działaniu i satysfakcji z robienia czegoś dobrego dla własnego zdrowia, bez presji na wyniki wskazywane przez wagę czy miarkę. W ciąży i po porodzie bardzo ważne jest otoczenie się wsparciem społecznym – dobrze jest rozejrzeć się za zajęciami sportowymi czy jogą prowadzoną w grupach innych mam, które przeżywają podobne do nas problemy i radości. Z punktu widzenia samopoczucia i profilaktyki problemów ze snem zarówno u mamy, jak i u niemowlęcia, warto wybierać aktywności na świeżym powietrzu –ekspozycja na światło słoneczne, zwłaszcza w godzinach przedpołudniowych, reguluje rytm okołodobowy, ułatwia wieczorne zasypianie, a u mamy zmniejsza ryzyko wystąpienia depresji poporodowej.

 

Jaka jest historia twojej relacji ze swoim ciałem? Też musiałaś się go uczyć na nowo? A może jesteś w ciąży i zafascynowana obserwujesz jak się zmienia? Albo ciągle szukasz sposobu na pokochanie nowej siebie? Podziel się swoją historią, pokażmy wszystkim kobietom, że nie są w tym same i że obraz prezentowany przez media nie jest jedynym możliwym.

 

 

37 Responses

  1. thesmellofbeauty
    | Odpowiedz

    Bardzo ciekawy i potrzebny temat. Wygląd ciała w ciąży i po porodzie, to często poruszana kwestia. Trzeba jednak pamiętać, że na pierwszym miejscu powinno być nasze zdrowie i zdrowie malucha, a dopiero później kwestie wyglądu 🙂

    • Kasia Wawrzycka
      | Odpowiedz

      Właśnie to między innymi chciałyśmy przekazać w tym artykule. Mam cichą nadzieję, że nam się udało 🙂

  2. Lalo.mama
    | Odpowiedz

    Temat na czasie i dla mnie 🙂 Powiem tak: u mnie dwie ciąże co 2 lata przebiegły super prawidłowo. W pierwszej przytyłam 8 kg, w drugiej 12 kg (ale schudłam po pierwszej o 5kg mniej w stosunku do wagi, z którą startowałam). I nie ukrywam, że ćwiczę cały czas i bardzo dbam o to co jem. W Krk od razu trafiłam na odpowiednią opiekę i dzięki niej została mi jeszcze tylko walka z rozstępem mięśnia brzucha (jestem 10 miesięcy po porodzie).

    • Kasia Wawrzycka
      | Odpowiedz

      Też zaobserwowałam, że dziewczyny, które są aktywne w ciąży i po porodzie mają trochę łatwiejsze zadanie. No i gratulacje – dwie książkowe ciąże i super motywacja. Bardzo ważne jest też trafienie na właściwe osoby – mnie to również bardzo pomogło.

      • Lalo.mama
        | Odpowiedz

        Od tak wielu czynników to zależy, jednak rehabilitacja poporodowa jest bardzo ważna!

        • Kasia Wawrzycka
          | Odpowiedz

          Zgadzam się z tobą. A wiele kobiet nawet nie wie, że są tacy specjaliści.

  3. Karolina Kary B
    | Odpowiedz

    Po pierwszej ciaży mój brzuch tak błyskawicznie wrócił do stanu sprzed, że nawet nie musiałam się specjalnie starać. Po drugiej za to – cóż, minęło prawie 8 lat, a ja nadal mam mało estetyczną fałdkę skóry (widoczną jak siedzę). Pogodziłam się z tym. Nie szaleję, nie rozpaczam. Cieszę się, że mam zdrowe dzieci, a ten centymetr czy dwa więcej w obwodzie.. są tego warte 🙂

    • Kasia Wawrzycka
      | Odpowiedz

      Ten proces akceptacji swojego ciała w zasadzie do tego się sprowadza. Kiedy zdajesz sobie sprawę, że twoje ciało stworzyło nowe życie, i to na dodatek najwspanialsze życie jakie znasz ;), zaczynasz łapać właściwą perspektywę 🙂

  4. Poligon Domowy - Kaśka
    | Odpowiedz

    hmmm ciekawe to wszystko… ja mialam szczęście i po porodzie mam mniej o 10 kg niż przed! i nic nie robię… eh, ale wiem, że powinnam nad sobą pracować… zapisałam się, żeby dostawać info o nowych wpisach!

    • Kasia Wawrzycka
      | Odpowiedz

      Są i takie szczęściary 🙂 Ja jednak uważam, że najważniejszym powodem ćwiczeń i treningów nie jest wygląd, tylko zdrowie i dobre samopoczucie, więc mam nadzieję, że ud mi się ciebie zmotywować do jakiejś formy ruchu 🙂

  5. Majniaki
    | Odpowiedz

    W pierwszej ciąży przytyłam 34 kilogramy (nie krzyczcie błagam, tak przyznaję się, że się obżerałam), na szczęście w około 3 miesiące wszystko wróciło do stanu przed ciążą. W drugiej niecałe 20 i w zasadzie synek ma już prawie 2 i pół roku, a ja 2 kg do przodu. W ogóle mi to nie przeszkadzało do tej pory, ale od września zaczęłam ćwiczyć (mały poszedł do żłobka w końcu i mam czas!) i powoli wraca i kondycja i wygląd i lepsze samopoczucie. Niestety po dwóch szybkich porodach miałam nieco obniżone narządy, ale regularne ćwiczenia dna miednicy i zabieg w gabinecie medycyny estetycznej mi bardzo pomogły. Najważniejsze to wrócić do pełnej formy fizycznej i zdrowia. Z rozstępami da się żyć 🙂

    • Kasia Wawrzycka
      | Odpowiedz

      Zgadzam się – forma i zdrowie są ważniejsze niż, wygląd, chociaż czasem jak patrzymy w lustro trudno w to uwierzyć 😉 Ja też miałam szybki poród, który odbił się na stanie moich mięśni dna miednicy 🙁

      • Majniaki
        | Odpowiedz

        Dlatego pomoc ekspertów takich jak Ty jest nieoceniona:)

      • Ania
        | Odpowiedz

        Dzięki za ten wpis! Z mojej perspektywy 13 miesięcy macierzyństwa… Widzę jak ciąża i poród zakończony CC oraz nieodkladalna córeczka:) wyciągnęły ze mnie wszystko co szwankuje. Mam na myśli ile od siebie wymagam.
        Powiem wam że byłam w takim napięciu że przez pół roku mało jadłam-bylam głodna-jadlam słodycze. I przez rok miałam wagę porodowa i TAKĄ niechęć do siebie… Ćwiczę od kilku miesięcy ale też regularnie konfrontuję swoje myśli które mnie ograniczają.
        I chyba jestem na dobrej drodze by akceptować nie tyle nową siebie co siebie w ogóle.
        Piszę to odpoczywając w słońcu po treningu w czasie drzemki córeczki.
        Pozdrawiam Wszystkie Was!

        • Kasia Wawrzycka
          | Odpowiedz

          Zawsze uważałam, że macierzyństwo jest drogą rozwoju osobistego 😉 Piękna droga Aniu, trzymam kciuki 🙂

  6. Ilona - chillife
    | Odpowiedz

    Zupełnie się zgadzam z główną tezą artykułu. Nawet nie chcę wiedzieć, jak się czuje kobieta, która nie dosyć, że musi się oswoić ze zmianami w swoim ciele i wyglądzie – olbrzymimi zmianami! – to jeszcze przy tym ogląda modelki z Instagrama, które wstawiają zdjęcie 30 sekund po porodzie w pełnym makijażu…

    • Kasia Wawrzycka
      | Odpowiedz

      Ja widzę też w tym duże niebezpieczeństwo – że chcąc im dorównać zacznie zbyt szybko i zbyt mocno ćwiczyć / odchudzać się, a konsekwencje odczuwa się czasem dopiero po latach. Dlatego tak ważne są projekty pokazujące prawdziwe ciała prawdziwych kobiet.

  7. My Home Rules
    | Odpowiedz

    Czytając tego posta chyba muszę napisać, że miałam szczęście, bo tak naprawdę przytyłam tylko 5 kg. Rósł mi tylko brzuch a w innych częściach ciała chudłam i nawet bardziej się sobie podobałam w ciąży niż przed. Jeśli chodzi o rozstępy na brzuchu to tez ich nie mam. Od samego początku smarowałam go różnymi balsamami, ale fakt jest taki, ze ten brzuch dużo mi w czasie ciąży nie urósł. Po urodzeniu dziecka nic praktycznie się nie zmieniło 🙂

  8. Radosna Chata
    | Odpowiedz

    Fakt. Po ciążach moje ciało zdecydowanie zmieniło się. Nie ma w nim już nic z tego, co było kiedyś… mimo to uważam, że to niska cena jaką zapłaciłam, za trójkę wspaniałych dzieci, które wynagradzają moje kompleksy za każdym razem, gdy wtulają się we mnie i mówią „kocham cię mamo” 😉

  9. Pierwsza Dama
    | Odpowiedz

    Jako kobieta ze sporą nadwagą i figurą jabłka bywałam brana za kobietę w ciąży… Można więc uznać, że chociaż w ciąży nigdy nie byłam, niektóre kwestie wizualne mamy wspólne. Tylko ta moja walka z kilogramami trwa znacznie dłużej. 😉

    • Kasia Wawrzycka
      | Odpowiedz

      Skoro już myślą, że jesteś w ciąży, to ich nie wyprowadzaj z błędu, niech ci ustępują miejsca w autobusie, przepuszczają w kolejce, itp 😉 Chociaż ze smutkiem muszę przyznać, że niezbyt często zdarzały mi się takie sytuacje jak byłam w ciąży.

  10. Ruda p.Anna
    | Odpowiedz

    Czasem mnie to zastanawia, jak te mamy celebrytki to robią 😀 ale w sumie nie mozna byc brzydkim jak jest się bogatym 😉

    • Kasia Wawrzycka
      | Odpowiedz

      Wiesz, ich praca polega na tym, że mają ładnie wyglądać. Inwestują więc swój czas i pieniądze w wygląd, na co większość kobiet nie może sobie pozwolić. Uciekają się również do małych sztuczek – pasy poporodowe, zabiegi medycyny estetycznej, itp.

  11. Zołza z kitką
    | Odpowiedz

    Sama mamą nie jestem, w ciąży nigdy nie byłam. Widzę jednak po znajomych i koleżankach, że się da. Fakt, wszystkie fitmamy przeważnie były fit i przed ciążą, i w jej trakcie. Po drugie – większość z nich jest jednak „młodsza” – przez co ciało łatwiej się regeneruje, łatwiej wraca do „normy”.
    Sama postanowiłam wziąć się za siebie już teraz, by potem łatwiej było wrócić do formy 🙂

    • Kasia Wawrzycka
      | Odpowiedz

      Aktywność w ciąży i po połogu to jeden z pewniejszych sposobów na powrót do formy i zdrowia. Ale ważne jest to, żeby poczucie naszej wartości nie wynikało tylko z tego jak wyglądamy, bo jest to sprawa bardzo ulotna.

  12. Create your travel
    | Odpowiedz

    Temat na czasie. Wielkie gwiazdy prześcigające się, która szybciej schudnie etc. Na własnym przykładzie nie mogę podać, bo nie byłam w ciąży. Jednakże według mnie każda powinna dochodzić do formy w swoim czasie, bez psychicznego katowania, że tam ma rozstępy a waga wskazuje tyle i tyle.

    • Kasia Wawrzycka
      | Odpowiedz

      Łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić. Wobec powszechnej presji idealnego wyglądu, czasem bardzo trudno zaakceptować własne niedoskonałości.

  13. Wiśniona
    | Odpowiedz

    Ja też jestem blogującą mamą 😉 Zarówno przy pierwszej, jak i drugiej ciąży przytyłam 20 kg i w ekspresowym tempie je zgubiłam, ale ALE ja mam taką przemianę materii i nie musiałam robić nic. Natomiast irytuje mnie taka dziwna presja na idealny wygląd po ciąży. Wiadomo że warto dbać o dietę i aktywność fizyczną, ale bez przesady. Przecież to nie jest najważniejsze a patrząc na celebrytki, mam wrażenie że to jakiś wyścig.

    • Kasia Wawrzycka
      | Odpowiedz

      Wyścig po kasę głównie, bo ich wygląd przekłada się na ich zarobki 😉

  14. Krystyna Polek
    | Odpowiedz

    bardzo potrzebny temat – kobietom po porodzie brakuje tego poczucia wewnętrznego piękna 🙂 myślę że to też dzięki otoczeniu które na każdym kroku neguje i krytykuje

    • Kasia Wawrzycka
      | Odpowiedz

      Poczucie wewnętrznego piękna – lepiej bym tego nie określiła 🙂

  15. NelaiPola-Małe Księżniczki
    | Odpowiedz

    W pierwszej ciąży przytyłam 18 kg trudno było mi zejść z wagi w większości było to wina braku samodyscypliny lecz z czasem się udało, w drugiej natomiast przytyłam tylko 12 kg, prawie wagę mam z przed ciąży lecz brzuszek po CC nadal został 🙁 lecz nie wygląd ciała jest najważniejszy, zdrowie maluszków na 1 miejscu !!!

    • Kasia Wawrzycka
      | Odpowiedz

      Nasze dzieci darzą nas miłością całkowicie bezwarunkową, nie robią im różnicy ani dodatkowe kilogramy, ani rozstępy, ani cellulit. Powinnyśmy się tego od nich uczyć 🙂

  16. Blog Wegański Dobre Zielsko
    | Odpowiedz

    Bardzo interesująco i praktycznie podeszłaś do tematu. Brawo!

    • Kasia Wawrzycka
      | Odpowiedz

      Dziękuj ci bardzo. To również, a może przede wszystkim, zasługa dziewczyn, które podzieliły się swoimi historiami.

Leave a Reply

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • More Networks
Copy link
Powered by Social Snap